5 rzeczy, które zmieniły się w moim życiu po przeprowadzce do Norwegii 🖐️🇵🇱🇳🇴

Jak zmieniło się moje życie po emigracji z Polski do Norwegii?

5 rzeczy, które zmieniły się w moim życiu po przeprowadzce do Norwegii 🖐️🇵🇱🇳🇴
Urshula w Kistefos
Hei, hei,
dzisiaj przychodzę z lekkim tematem.

Jestem akurat po zakupach w Kiwi (czwartek; kto wie, ten wie!) i tak mi przyszło do głowy, żeby opisać kilka rzeczy, które są w moim polsko-norweskim życiu inne, niż były w moim polsko-polskim życiu.

Zaczynajmy!


🛍️ 1. Zakupów spożywczych nie robię na ilość

Przyzwyczajona do promocji, kupowania hurtem w Biedronce, żeby zaoszczędzić na kilogramie, robienia zapasów, bo akurat jest okazja… w Norwegii odkryłam, że to niemożliwe.

Nie kupisz tu sześciopaku kukurydzy w puszce, kupujesz po sztuce. Nikt nie oferuje dwóch w cenie jednego, żeby tylko sprzedać więcej. Tak jakby mniej czycha na mnie pokus.

Na początku to było wkurzające, bo zmuszało mnie do częstszego robienia zakupów (w Polsce wolałam „raz a dobrze” w lokalnym Auchan, Carrefourze czy Makro), ale w sumie na dobre wyszło.

Muszę częściej bywać w sklepie, nawet mimo że sklepów jest tu mniej i są dalej (przynajmniej w Asker). To sprawia, że podchodzę inaczej do handlowania (å handle = robić zakupy) trochę rozsądniej i z większą uważnością. No i łatwiej kupować więcej świeżych rzeczy.

🤑 2. Stałam się lepsza z hajsem

Nie umiem tego wytłumaczyć, ale jakoś działanie w obcej walucie i na obcym rynku gospodarczo-finansowym pomaga mi w zarządzaniu finansami. Straciłam emocjonalne połączenie z ojczystą złotówką i przerzuciłam się na koronę, z którą nic mnie nie łączy. Ten brak obciążenia i brak doświadczeń sprawiają, że po prostu sobie gram w norweską grę ekonomiczną i – trochę właśnie jak w grze – po prostu staram się zdobyć jak najwięcej golda. A system mnie w tym wspiera. Z wielu stron życie pracowe jest tu łatwiejsze.

🚰 3. Piję kranówę bez zawahania

Kto był w Norwegii i choć raz próbował norweskiej wody z kranu, ten wie o czym mówię – tutaj pitna woda jest po prostu złotem. Dostępna wszędzie za darmo, czysta, chłodna i pyszna, absolutnie zachęca do picia. Nagle picie wody stałe się łatwe, banalnie łatwe. (A ja zaczęłam regularnie nosić ze sobą wielorazową vannflaske).

Gdy jestem w knajpie w Polsce, przeżywam odwrócony szok kulturowy, że muszę płacić za wodę (!!!).

🫢 4. Pracowałam w zawodach, do których wcześniej nie przyszło mi do głowy

Mam tu na myśli chociażby bycie asystentką przedszkolną, barnehageassistent.

W Polsce wykonywałam wyłącznie prace biurowe, nie licząc epizodu, gdy w trakcie studiów dorabiałam jako niania – ale ogólnie zawsze płacono mi za siedzenie na tyłku przed komputerem i intensywne używanie mojej wiedzy zdobytej w trakcie studiów (własnych i na uniwersytecie).

Aż tu nagle trafiam do Norwegii, gdzie obłapiają mnie rączki obcych dzieci, których języka nie mogłam zrozumieć!

I zgłupiałam: wydawało mi się, że znam norweski, w końcu zdałam Norskprøve na B2, ikke sant? Ale norweskie maluchy szybko sprowadziły mnie na ziemię – nie wiedziałam, jak po norwesku jest „mazak” czy „zapnij kurtkę”, ani nie rozumiałam dlaczego tyle jest dziewczynek o imieniu Sonja (;)).

Spokorniałam i zaczęłam mieć więcej szacunku i zrozumienia dla pracy fizycznej.

👩‍⚕️ 5. Tu rzadziej (?) chodzę do lekarza

Tak myślę. Wydaje mi się, że w ciągu roku przeciętny Polak spędza u lekarza (a właściwie: lekarzy!) znacznie więcej czasu niż przeciętny Norweg.

O norweskiej służbie zdrowia dobrze mówią Norwedzy, a źle imigranci. I ja w sumie też miałabym na co ponarzekać (uważam, że mimo wszystko polska służba zdrowia jest lepsza, mimo że ciągle marudzimy), ale po co?

Odkryłam, że moja potrzeba chodzenia do lekarzy pokrywa się mniej więcej z tą norweską. Chodzę, jak już naprawdę muszę.

I odetchnęłam. Przestałam czuć, że muszę mieć zawsze tysiące różnych badań (i ich wyniki z tyłu głowy), w domu trzymać setki różnych leków oraz tak często w rozmowach wymieniać się z ludźmi swoją medyczną kartoteką…

Bardziej daję ciału być ciałem.

A w razie czego — zawsze jest święty paracet.


Vi snakkes neste gang 🥰👋

I tyle na dziś.

Przypuszczam, że to nie pierwszy wpis tego rodzaju. Dzisiaj tylko tak na szybko off the top of my head.

A co zmieniło się *u Ciebie* po przeprowadzce do Norwegii?

Skriv gjerne!

Hilsen,
Urshula

W polskiej kawiarnio-cukierni Fjær konfekt na Skøyen